poniedziałek, 5 września 2011

nie można wierzyć w prognozy pogody i męskie obietnice.

znowu ja. znowu wracam. z problemami, radościami i tymi, którzy są zawsze.
bo stracić faceta, to jak stracić 10 zł. w sumie szkoda, ale chuj z tym.
najważniejsze, to pamiętać kto jest, gdy zostaje się samemu i potrzebuje towarzystwa.
bez łez mijają dni, mimo że powinny być. ale życie jest zbyt piękne, żeby marnować czas na smutek. jak to powiedziała moja jedyna i niezastąpiona: "Mysza, nie płacz, nie warto. nie ma co płakać nad takimi śmieciami". prawda. raczej nie powinno się "dziękować za współprace" jedną wiadomością. choć, nie warto już zawracać sobie tym głowy.
jak kiedyś powiedział nieśmiertelny Bob Marley "she loved, she loves, she will love again." chciałoby się powiedzieć again and again.
a już niedługo nowy etap w  życiu, bo filologia rosyjska czeka niecierpliwie, aż zgłębię jej tajniki. w międzyczasie jeszcze zdążymy pojechać w góry, wygrillować i wychillować się w doborowym towarzystwie.
i jeden morał: "trzeba pamiętać kto był, gdy nikogo nie było".
takie podsumowanie. pewnie znowu napiszę niedługo.